„Spotkanie" – opowieść o miłości, która przyszła od Boga


16 czerwca 2025 r.

Poznaliśmy się, kiedy byliśmy jeszcze bardzo młodzi... We wspólnocie franciszkańskiej – miejscu modlitwy, ciszy i pokoju, we wspólnocie o nazwie Porcjunkula- czyli mała cząsteczka miłości.  To nie było przypadkowe spotkanie. To Pan Bóg sam nas zjednoczył.

Wtedy między nami narodziła się przyjaźń.
Bez oczekiwań. Bez planów. Bez ukrytych intencji.
Bo Janusz był wtedy na drodze rozeznania powołania zakonnego.
A ja cieszyłam się, że to ktoś, z kim nie będę budować związku...
Ale prawdziwą, czystą przyjaźń.
Niedługo potem nasze drogi fizycznie się rozeszły.
Wyjechałam do Francji, by pracować jako opiekunka do dzieci.
Ale sercem zostaliśmy blisko.
Pisaliśmy listy...
I to właśnie w tych listach zakochałam się w nim –
w jego duszy, w jego pięknym sercu, w jego modlitwie, w jego zaufaniu Bogu.
Cały czas modliliśmy się o jedno:
„Panie, niech wypełni się Twoja wola."
Kiedy wróciłam do Polski – spotkaliśmy się.
Znowu byliśmy blisko.
Ale wtedy Janusz powiedział, że czuje, jak Bóg woła go do zakonu.
Wybrał większą miłość.
I poszedł.
To było jedno z najtrudniejszych doświadczeń w moim życiu.
Rozstanie.
Odejście.
Cisza.
Minęły trzy lata. Pojechałam do Dan Giovanni Rotondo do Ojca Pio prosząc go o cud, bym mogła być żoną I mamą. Modliłam się tam niezależnie także za Janusza, aby on był szczęśliwy i spełniony na drodze swego zakonnego powołania... Wróciłam do Polski ... I stało się tak, że znów stanęliśmy naprzeciw siebie. Janusz wystąpił z zakonu tego dnia kiedy ja byłam u Świetego Ojca Pio.
Przytuliliśmy się – jakby czas się zatrzymał.
Jakby to wszystko działo się wczoraj.
Wciąż powtarzałam w sercu:
„Bądź wola Twoja."
I Pan Bóg poprowadził nas tak, jak tylko On potrafi.
Z największą miłością, mądrością i czułością.
Dziś jesteśmy już małżeństwem od 18 lat. Narodziło nam się 7 synów I 1 córunia. Każde dziecko rodziło się w święto Maryjne, a córeczka narodziła nam się w Uroczystość Matki Bożej z Porcjunkuli....
Po ludzku nie dało się tego przewidzieć.
Ale dla Boga wszystko jest możliwe.
Przeszliśmy przez cierpienie, przez stratę naszych dzieci...
Jedna córeczka i trzej synkowie oczekują na nas w niebie.
Ale wiemy, że to życie daje Bóg.
I On wie najlepiej, z czym sobie poradzimy, a z czym nie.
Dlatego każdego dnia mówimy:
„Bądź wola Twoja."
Dziś mamy swój mały dom koło San Giovanni Rotondo. Jak Bóg prowadzi fascynująco!
 Wypełnianie Woli Bożej trwa przez całe życie i nadal zachwyca tym co dla nas Bóg przygotowuje... Bo nigdy nie wiesz co jest za zakrętem, ale wiadomo jedno: idąc z Bogiem odnajdziesz tam najpiękniejszym dla Ciebie chwile.
A my wciąż oddajemy Bogu chwałę za wszystko.
Za ból. Za cud. Za drogę, której sami byśmy nie zaplanowali.
Ale która zaprowadziła nas... do miłości.   P.s. w załączniku zdjęcie z San Giovanni Rotondo,  sierpień 2024.
Realizacja: A.Net.pl
Wesprzyj nas
1,5 procent
Newsletter
Facebook link