14 maja 2025 r.
Dom pełen miłości, pełen dzieci… takie sielankowe młodzieńcze marzenia przyświecały nam podczas przygotowywania do przyjęcia sakramentu małżeństwa.
Pierwsze zderzenie z rzeczywistością przyszło wraz z narodzeniem pierwszej córki. Ból, wysiłek, niewyspanie, ale też narodziny pięknej ofiarnej miłości, wdzięczność za życie, za jej życie. Przez lata: troska o kolejne dzieci, o ich zdrowie, przygotowanie do życia… pytania, czy damy radę fizycznie i finansowo. Ogrom pracy, ogrom doświadczeń oddawanych Bogu i Maryi. Dzięki temu: „rozszerzanie” serca, umysłu, rozwój umiejętności społecznych, organizacyjnych, kulinarnych... I wreszcie „bonus od Pana Boga” - „siódmy cud", jak lubimy myśleć o naszej siódmej córeczce, Michalince – dziecku z dodatkowym chromosomem, Zespołem Downa. Pomimo, a może z powodu, swojej niepełnosprawności, Michalina jest osobą bardzo scalającą naszą rodzinę. Jest specjalistką od prawdziwej, bezinteresownej miłości. Najpiękniejszym darem, jaki mogliśmy otrzymać.
Zawsze lubiliśmy wspólne wyjazdy, zwiedzanie, wędrowanie czy jazdę na rowerze, a odkąd jest z nami Michalinka, jeszcze więcej czerpiemy ze wspólnego życia. Lubimy celebrować razem wyjątkowe dni, jak rocznicę ślubu czy Pierwsze Komunie dzieci, ale także zwykłe codzienne posiłki przy dużym stole. Jako małżeństwo staramy się dbać o naszą relację. Wyjeżdżamy lub wychodzimy czasami sami, aby pielęgnować naszą miłość, z której mogą czerpać dzieci. Z perspektywy czasu widzimy, że rodzina, jaką mamy, bardzo nas ubogaca wewnętrznie i powoduje niesamowity rozwój każdego z nas.
Zobacz również: